Ogłoszenia

Postanowiłam znów poświęcić się pisaniu. Może nie aż tak, jak niegdyś, ale chciałabym móc pisać tak lekko. Ostatnio szło mi naprawdę topornie. Cokolwiek wyklepałam na klawiaturze czy rozpisałam atramentem, było nudne, oklepane albo za słodkie. Dlatego zamysł na (nienazwany jak dotąd) przerywnik ;)


Każdego, kto czyta, proszę o komentowanie. Wystarczy zwykła buźka. To potrafi bardzo zmotywować do dalszego pisania ;)

niedziela, 8 września 2013

Rozdział 4

Po zakończeniu spotkania wracała na swoje miejsce. Na jej szacie błyszczała Odznaka Prefekta. Próbowała ją ściągnąć, ale McGonagall musiała użyć jednego z tych zaklęć, których Jennifer nie mogła ominąć. Aby dotrzeć do swoich rzeczy, musiała przejść przez cały pociąg. Nie musiała się spieszyć, na miejscu powinni być za dwie godziny, ale wiedziała, że im później dotrze do swojego przedziału, tym więcej osób będzie ją zaczepiać. Zebrała się w sobie, schyliła lekko głowę i ruszyła przed siebie.Z jednego z przedziałów wyszedł wysoki chłopak. Dziewczyna odbiła się od niego, poczuła na wardze krew. Starła ją wierzchem dłoni. Spojrzała do góry. Malfoy patrzył na nią ironicznie.
-Co to za arystokrata, który nawet nie pomaga wstać dziewczynie? - Warknęła, wstając.
-A co to za pani Prefekt, która wpada na mnie tak gwałtownie? - Odszczekał się blondyn. Złapał ją za nadgarstek i pociągnął do pionu. Puścił jej rękę. - Może pani Prefekt na mnie leci?
Jennifer posłała mu mrożące krew w żyłach spojrzenie i ponownie dotknęła rany na ustach. Zmierzyła go jeszcze spojrzeniem i pewnym krokiem poszła przed siebie. Nienawidziła zakładać maski, ale to był jedyny sposób, aby nie dać się złamać arystokracji. Aby nie dać się złamać komukolwiek.
-Ej, Dursley! - Zawołał za nią Malfoy. Dziewczyna stanęła, odwróciła się i spojrzała na niego. - Więcej szacunku do starszych.
Jennifer uśmiechnęła się tryumfujaco. - Z całą pewnością wezmę do serca pana uwagę, panie kretynie. - Odeszła, póki jeszcze miała dość siły i odwagi, by iść prosto i pewnie. Przepychała się między wychodzącymi z przedziałów uczniami. Nagle poczuła, że ktoś chwyta ją za kołnierz i wciąga do przedziału. Ta sama osoba zakryła jej usta, żeby nie krzyczała.
-Już, Jenny, spokojnie. To ja, Harry. - Uspokoiła się, a wtedy chłopak ją puścił. W przedziale znajdowali się także Luna Lovegood oraz Ginny Weasley z jej rocznika.
-Cześć. - Bąknęła.
-O, Jenny, też masz Odznakę Prefekta. - Uśmiechnęła się Luna.
-Nie prosiłam się o nią. - Mruknęła dziewczyna.
-Kto cię do tego zaciągnął? - Zapytała troskliwie Ginny.
-McGonagall.
-No tak, to jasne. Pytaniem jest tylko, dlaczego ani Harry, ani Hermiona nie zostali prefektami. - Zadumała się rudowłosa. - Rona, oczywiście, nie biorę pod uwagę. Dlaczego Finnigan?
-Może jest za głupi? - Zaśmiał się Harry. Ginny zdzieliła go ręką w głowę.
-Na razie to ty jesteś głupi!
Drzwi przedziału otworzyły się. Weszła Hermiona i Ron.
-Cześć, Jenny. - Odezwała się panna Granger, przewracając oczami i zamykając drzwi za rudzielcem, który zdążył już rozgościć się na siedzeniu. - Mężczyźni. Gratuluję Odznaki Prefekta.
Jennifer spuściła głowę. Zapragnęła stąd wyjść. Nie lubiała tłumów.
-Coś jeszcze, Harry, czy mogę iść?
-A, nie, nic. Pogadamy później.
Dziewczyna szybko opuściła przedział i ruszyła do swojego miejsca.
*****
Patrzył za nią, dopóki nie znikła mu wśród tłumu. Jak mogła odezwać się tak do niego, do czystej krwi czarodzieja. Do starszego od siebie. Mógł ją zniszczyć, ją i całą jej rodzinę. Mógł, ale... nie czuł takiej potrzeby. Chciał się nią zabawić, zobaczyć do czego jest zdolna, co zrobi w sytuacjach, w których będzie sama.
-Hej, Smoku. - Blaise położył mu rękę na ramieniu. Blondyn odwrócił się w jego stronę. - Panna Śliczna się o ciebie martwi.
-Jaka Panna Śliczna?
-Pansy.
Draco roześmiał się. Był to czysty, szczery śmiech, jaki rzadko mu się zdarzał. Znów wyjrzał za okno.
-Nie nazywaj jej śliczną. To obraza piękna. - Odezwał się głosem znawcy.
-Masz kolejną na oku? - Zapytał Diabeł i uśmiechnął się, widząc błysk o oczach przyjaciela. - Kto to?
-Panna Dursley. Właśnie miałem... okazję ją poznać. Nie mogę się doczekać, kiedy się załamie i co będę musiał zrobić, aby do tego doszło.
-Pomysłów na pewno ci nie zabraknie. - Blaise podążył za spojrzeniem blondyna. Zawahał się przez chwilę. - Nie masz dość już tych zabaw? Nie możesz znaleźć jednej jedynej?
-A skąd mam wiedzieć, która to jest? Muszę szukać.
-Twoja matka też coraz bardziej na ciebie naciska? - Upewnił się Blaise.
-Dokładnie. - Draco oparł się o ściankę pociągu. - Mam już tylko ten rok.
-Ja mam czas do Sylwestra. Jeśli do tego czasu nie znajdę żadnej... ożenię się ze starszą Greengrass.
Draco w odpowiedzi poklepał go po plecach.
-Współczuję, stary.
*****
Dudley nudził się na apelu. Dyrektorek jak zwykle mówił, co im wolno, a co jest surowo zabronione. Joshua spał na siedzieniu obok niego. Dwa rzędy przed nimi siedziała wychowawczyni, a z jej policzków nie mogły zejść rumieńce.
"Ktoś się tu zadurzył" - Roześmiał się w myślach Dudley. Kobieta z całą pewnością odleciała. Dyrektor zakończył już przemowę, rozległy się nikłe brawa. Zakończył się apel otwierający początek roku. Wszyscy wstali, gdy wychodziła głowa szkoły. Wszyscy poza Dudleyem, któremu się nie chciało wstawać i wciąż śpiącym Johnsonem. Nawet wychowawczyni wstała z dziwnym ociągnięciem.
Powoli wychodzili z auli. Dudley uderzył Josha w ramię, a ten sennie otworzył oczy i ziewnął.
-Zarajałbym.
Dudley uśmiechnął się. Za chwilę będą mogli opuścić budę. Ale to dopiero za chwilę. Jeszcze raz musieli usiąść w sali ze wszystkimi, aby rozpocząć kolejny rok. Musieli wysłuchać jeszcze ględzenia wychowawczyni. Musieli wybrać komitet uczniowski. Musieli wybrać przedstawiciela do Samorządu Uczniowskiego. Musieli ustalić plan nauki na ten rok. Musieli podpisać się, kto był na początku roku. Musieli...
Dudley aż ziewnął od tego "Musieli".
-Dursley, kultury trochę. - Przed chłopakiem pojawiła się ciemnowłosa dziewczyna.
-Dla ciebie zawsze, kotku. - Dziewczyna rozpogodziła się i cmoknęła chłopaka w policzek. Pomachała Joshowi i odbiegła do swojej klasy.
-Mógłbyś jej powiedzieć, że nie jest jedyna.
-Cicho. - Dudley machnął ręką. Zaszczytem było chwalenie się, że któraś z dziewczyn jest dziewczyną Wielkiego D.
-Dajesz im tylko płonną nadzieję.
-Odezwał się! Uwodziciel nauczycielek. - Warknął Dudley.
-Ej! - Joshua uderzył go w ramię. Dursley roześmiał się. Jako ostatni dołączyli do reszty klasy.

1 komentarz:

  1. Dudley, nie spodziewałam się, że będzie miał jakąkolwiek dziewczynę O_o
    Współczuję tym arystokratom, że muszą tak szybko się żenić xD

    OdpowiedzUsuń