Pierwszy września przywitał wszystkich zimnym deszczem i porywistym wiatrem. Zgromadzeni na King Cross ludzie opatulili się cieplej swoimi płaszczami. Londyn nigdy nie był przyjemnym miastem, jeśli chodziło o pogodę, ale w tym roku było wyjątkowo zimno.
Uczniowie wraz z magicznymi rodzicami przechodzili przez ścianę na peronie 9 i 3/4. W świecie magii panował chaos. Dzieciaki żegnały się z rodzicami, witały z przyjaciółmi, machały na do widzenia rodzeństwu. Lecz jedna osoba stała z boku. Dopiero po chwili do chłopaka podszedł ktoś jeszcze.
-Jak zwykle samotny na King Cross? - Zapytał wysoki, ciemnoskóry chłopak. - Chodź, Smoku. - Poklepał przyjaciela po ramieniu i ruszył przodem.
-Nie jestem samotny.
-Jasne, zapomniałem. Jesteś ty i twoje ego. - Zaśmiał się Blaise. Draco zmierzył go spojrzeniem stalowych oczu.
Weszli do zatłoczonego już pociągu. Przedzierali się wśród tłumów na korytarzu, rozpychając się łokciami i nie zawracając sobie głowy przepraszaniem kogokolwiek.
-Malfoy, Zabini! - Dziewczyna z burzą brązowych włosów stanęła przed nimi. - Gdzie się pchacie?
-Diable, czyżby szlama Granger się do mnie odzywała?
-Jestem prefektem! - Krzyknęłam Hermiona, tracąc nad sobą panowanie.
-Ja też! - Warknął Draco. Dziewczynie zrzedła mina. - Suń się, chcemy przejść.
Blondyn wyminął ją, wszedł do przedziału, w którym siedzieli drugoroczni.
-Szanowny pan Malfoy. - Wstał jeden z chłopców i ukłonił się. - Mamy jeden z lepszych przedziałów dla pana. - Wskazał ręką na miejsce, które zajmował z kolegami. Szóstoroczny skinął głową w zadowoleniu.
- Wspomnę o tobie kilku znajomym. Twój ojciec może za niedługo awansować.
Chłopaczek jeszcze raz zgiął się w ukłonie. Klasnął raz, jego koledzy wzięli swoje rzeczy i wyszli, podążając za przywódcą. Blaise patrzył na nich jeszcze przez chwilę.
-Ale uświnili. - Draco usiadł na kanapie, a nogi ułożył na miejscu naprzeciw.
-Z pewnością tylko oni wpływ na syf w przedziale. - Zironizował Blaise. - O, idzie nasza gwiazdeczka. - Zabini uśmiechnął się tak sztucznie, jak tylko można było. - Cześć, Pansy.
-Dracusiu! - Parkinson od razu przykleiła się do blondyna. Crabbe i Goyle stali w progu, czekając na pozwolenie. - Ale musiałeś się męczyć, Draco, ja ci to-
-Wchodźcie, co tak stoicie?! - Warknął Draco, uciszając swoją "przyjaciółkę". Posłał wściekłe spojrzenie Diabłowi.
*****
-Harry! Kochaneczku! - Niewysoka kobieta o charakterystycznych rudych włosach właśnie ściskała chłopaka. - Ach, schudłeś jeszcze bardziej! Powinieneś jeść tyle, co Ron. Jemu przydałoby się trochę zrzucić, prawda, Arturze?
-Mamo... - Westchnął żałośnie Ron.
-Ronaldzie, opiekuj się siostrą. - Nakazała kobieta. To przypomniało Harry'emu o kuzynce. Lecz gdziekolwiek się rozglądał, nie widział jej. Zapewne siedziała już w pociągu, rozmawiając z jakimiś jej koleżankami. - Harry, kochaneczku, zacznij w końcu dobrze się odżywiać. No, a teraz wsiadajcie, wsiadajcie. Nikt nie będzie specjalnie na was czekał.
Molly Weasley zaczęła ściskać każdego, Rona uściskała dwa razy, Ginny udało się wywinąć.
-Uważaj na siebie, Harry. Robi się coraz niebezpieczniej. Nie ufaj nikomu obcemu. - Pouczał go Artur Weasley.
-Wiem, panie Weasley.
-To dobrze, to bardzo dobrze. Wsiadajcie, wsiadajcie! Trzymajcie się, dzieciaki! Do zobaczenia na święta.
Czwórka przyjaciół weszła do pociągu. Harry robił przejście, za nim szła Ginny, uczepiona jego bluzy. Hermiona pilnowała, czy Ron idzie za nią i czy się przypadkiem nie zgubił.
-Harry, tutaj! - Zawołała Ginny, ciągnąc chłopaka. Otworzyła drzwi przedziału. Pod oknem siedziała Luna Lovegood, a naprzeciw niej Neville Longbottom. Oboje prowadzili rozmowę na temat jakiegoś rzadkiego gatunku roślin, który został niedawno odkryty.
-Hej, Luna, Neville. Możemy się dosiąść?
-Jasne, wchodźcie. - Luna przyjrzała się każdemu. - O, Hermiona, widzę, że jesteś prefektem.
-Aaa... No tak...Jestem... - Odpowiedziała niepewnie. - Jak leci, Luna?
-Całkiem dobrze. A jak myślisz skrętek wyżowy to tylko mity, czy naprawdę istnieje? Bo mój tata twierdzi, że wciąż można spotkać kilka okazów.
-Wiesz, Luna... ja... chyba nie mam zdania na ten temat.
-Nie szkodzi. A ty, Neville, jak myślisz?
Chłopak zwlekał chwilę z odpowiedzią.
Hermiona, Ginny, Harry i Ron pogrążyli się we własnej rozmowie na temat minionych wakacji.
*****
Dudley stał pod szkołą. Wypuścił powietrze z płuc. Ktoś poklepał go po ramieniu, odwrócił się szybko. Jego kumple przybyli, by rozpocząć kolejny rok wspólnej nauki. Nie byli w jednej klasie, nawet nie na jednym roku, ale tworzyli swój własny świat.
Dudley zgniótł peta. Zarzucił plecak na ramię i weszli do szkoły. Szkolny dzwonek wybił godzinę ósmą. Wielki D i Joshua wspięli się na samą górę, na spotkanie z wychowawczynią. Weszli do klasy.
-Dursley, Johnson! Spóźniliście się nawet na rozpoczęcie roku!
-Proszę wybaczyć, pani profesor. - Joshua zgiął się w lekkim uśmiechu. Dudley zajął swoje miejsce w ławce. Jeśli chodziło o aktorstwa, młody Johnson był najlepszy. - Zatrzymałem się po jedną rzecz. - Przechodził przez klasę, czując na sobie spojrzenia innych. Kierował się do wychowawczyni. Z kieszeni kurtki wyciągnął małą czerwoną różę. Dotknął jej płatków palcami. Był już całkiem blisko kobiety. - Najpierw chciałem kupić największą, jaką mieli, ale... - Zniżył głos do szeptu. - Stwierdziłem, że będzie wolała pani mieć różę zawsze przy sobie. Dlatego jest najmniejsza, najbardziej oryginalna...jak pani. - Podał kwiat i ucałował jej dłoń. Kobieta zawstydziła się, co zdradziły wypieki na policzkach. Klasa wybuchnęła śmiechem.
-Już! Już czas na apel! Wychodzimy!
-Josh - zawołał do Dudley. - Marnujesz się w tej szkole.
-Jak myślisz, jak długo wytrzymałbym w tej "specjalnej" szkole?
-Hm... Godzinę?
-O! Ja dawałem sobie dziesięć minut!
Przygody bohaterów dwóch zupełnie innych historii.
Ogłoszenia
Postanowiłam znów poświęcić się pisaniu. Może nie aż tak, jak niegdyś, ale chciałabym móc pisać tak lekko. Ostatnio szło mi naprawdę topornie. Cokolwiek wyklepałam na klawiaturze czy rozpisałam atramentem, było nudne, oklepane albo za słodkie. Dlatego zamysł na (nienazwany jak dotąd) przerywnik ;)
Każdego, kto czyta, proszę o komentowanie. Wystarczy zwykła buźka. To potrafi bardzo zmotywować do dalszego pisania ;)
Podoba mi się i chcę więcej !! ;) E ;*
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam, a teraz czekam na następny rozdział! :D
OdpowiedzUsuń